Miałam dać tu dzisiaj jakiś tytuł związany z naszą trzytygodniową podróżą do Francji i Włoch, ale tak naprawdę po pół roku przerwy od blogowania ciężko wymyślić wystarczająco sensowny tytuł. Czemu tyle czasu mnie tu nie było, co się stało w moim życiu, że pierwszy raz od 5 lat zrobiłam tak długą przerwę w pisaniu?
Postanowiłam pójść za marzeniami. Przynajmniej spróbować zrealizować to, co wydawałoby mi się zupełnie nie do pomyślenia kilka lat temu. I nie, nie otworzyłam kawiarni. Nie wydałam nawet książki kulinarnej, o którą dostawałam tyle zapytań od czytelników i przyjaciół. Zrobiłam przerwę, ponieważ… No właśnie, jak to wszystko ująć w jednym zdaniu. Napisałam książkę o tym, jak przygotować instagramowe mieszkania na wynajem i na sprzedaż, żeby zarobiły maksimum dla właścicieli. I wiem, że to brzmi dość kosmicznie na blogu kulinarnym, bo jakoś wcześniej nie bardzo ujawniałam się z moją nieruchomościową pasją. Wydawało mi się, że to nie jest miejsce do tego, bo przecież tu powinno być kulinarnie i przepisowo. I w ten sposób uśmierciłam swój blog. Bo moje życie przestało być kulinarne i przepisowe. Bo postawiliśmy na jedną kartę i rozwinęliśmy z mężem firmę wynajmową, a teraz kolejną, która pomaga właścicielom ogarniać temat wynajmu i sprzedaży mieszkania. I pewnie nie napisałabym o tym wszystkim, gdyby nie dwie rzeczy, które się wydarzyły dzisiejszego dnia.
Przeczytaj całość