Po powrocie z Egiptu jedyne o czym marzyliśmy to było… polskie jedzenie. Przez niespełna tydzień brakowało go nam ogromnie. Gdy ok. 3 w nocy wróciliśmy do domu pierwszą rzeczą, którą zrobiłam było nakarmienie zakwasu – przecież musiałam na drugi dzień w końcu zjeść prawdziwy chleb ;) A na obiad przygotowałam właśnie polędwiczki w sosie grzybowym. Nieskomplikowane, ale pyszne danie.
Wrażeń w Egipcie było mnóstwo, zarówno tych bardziej jak i mniej pozytywnych. Wielką fanką Egiptu chyba nie zostanę, mimo jego słońca i raf koralowych ;) Najbardziej brakowało mi czegoś dobrego do jedzenia;) Wszystko na co trafialiśmy było robione jakby pod Europejczyków, ale ani to po europejsku, ani po egipsku, w efekcie wszystko smakowało tak samo ;) Może kiedyś, następnym razem bardziej mi się spodoba. Póki co cieszę się z przywiezionych przypraw i myślę, co by tu z nich zrobić;)
Składniki:
– ok. 700g polędwiczek wieprzowych
– 2-3 łyżki oleju
– 2-3 ząbki czosnku
– 150 g suszonych grzybów
– 200 ml śmietanki 30% (tak wiem, 30% to dużo ale sos jest dzięki niej aksamitny)
– sól, pieprz
– opcjonalnie: 300g pieczarek, koperek
Marynata:
– 1 łyżka białego octu
– 2 łyżki oliwy
– 1 łyżka sosu sojowego
Przygotowanie:
1. Polędwiczki pokroić na dość grube plastry i spłaszczyć w dłoniach, lekko je klepiąc. Wymieszać z marynatą – nie jest to konieczne, ale znacznie poprawia smak.
2. Zagotować 400ml wody i zalać nią suszone grzyby. Przykryć i odstawić na 15 min.
3. Na patelni rozgrzać olej i na dużym ogniu obsmażyć z każdej strony polędwiczki.
4. Dodać pieczarki pokrojone na ćwiartki (jeśli chcecie ich użyć) oraz posiekany czosnek.
5. Suszone grzyby pokroić na cienkie paseczki i wraz z wodą dodać do polędwiczek. Zmniejszyć ogień i dusić ok. 20-30 min do miękkości.
6. Dodać śmietankę i koperek, doprawić do smaku solą i pieprzem, potrzymać jeszcze ok. 5 min na ogniu.
7. Podawać z kaszą, ziemniakami lub makaronem tagliatelle oraz ogórkami kiszonymi.
4 komentarze
www.qulinarny.blogspot.com
5 kwietnia, 2013 at 6:39 amPowiem Ci, że we wszytkich arabskich krajach jedzenie smakuje tak samo. My ostatnio nie wytrzymaliśmy i już w samolocie kupiliśmy Żywca i kanapeczkę z szynką i serem. Bajka! :) A Twoje polędwiczki wygldają bardzo apetycznie!
Klaudia
5 kwietnia, 2013 at 7:43 amNo właśnie:) Dla mnie to było po prostu zderzenie z totalnie inną żywieniową rzeczywistością, co oczywiście też odchorowałam już tam na miejscu ;) Ale po powrocie człowiek jednak docenia podwójnie nasze jedzonko :)
Rafal
16 czerwca, 2013 at 11:07 amwitam ja zmodyfikowałem trochę ten przepis dodałem 100 ml białego wytrawnego wina i zrumieniona na oliwie szalotkę nie dodawałem pieczarek i octu
Klaudia
17 czerwca, 2013 at 1:43 pmjasne, to jest tylko propozycja, a modyfikacji może być tyle, ile wykonań :) Z winem też musiało być pyszne: pozdrawiam!:)