Mój pierwszy chleb. Chociaż powinnam raczej powiedzieć: mój pierwszy chleb, który się udał. Po dwóch nieudanych próbach, których efektami były jakieś gnioty (można by było nimi, co najwyżej, okno wybić) w końcu nastąpił ten moment. TEN, w którym wszystko wyszło tak jak trzeba:) Zmieniłam przepis, zainwestowałam w żeliwny garnek i oto jest: mój pierwszy chleb. Z chrupiącą skórką i wilgotnym miąższem. Bez wyrabiania:)
Przepis oczywiście pochodzi z pracowni wypieków, gdyż kulinarnie bardzo ufam Lisce i postanowiłam wykorzystać właśnie jej porady:) Z bardzo dobrym efektem:)
Kilka modyfikacji i uwag dodałam od siebie, ale że jestem w tej kwestii dopiero raczkująca, to zachęcam do zapoznania się z oryginalną wersją, dostępną tutaj.
P.S. Mój zakwas już się robi, więc gdy tylko uda mi się z niego wyczarować jakiś pyszny chlebek, to dam Wam o tym na pewno znać:)
Składniki:
– 500g mąki pszennej -> użyłam 300g tortowej i 200g chlebowej
– 350 ml wody
– 1,5 łyżeczki soli (10g)
– 10 g drożdży
Przygotowanie:
Składniki wymieszać w misce przez 30 sekund, następnie przykryć ją i odstawić na ok. 12-18 godzin (ja zrobiłam wieczorem ciasto i na noc odstawiłam – 12 godzin).
Przełożyć ciasto na papier do pieczenia posypany obficie mąką i złożyć na pół. Ciasto przełożyć do miski do wyrastania (razem z papierem na spodzie pod ciastem), posypać mąką z wierzchu, przykryć i odstawić na ok. godzinę.
Pół godziny przed pieczeniem chleba wstawić do zimnego piekarnika żeliwny garnek wraz z przykrywką i nagrzać go do 230’C. Po pół godziny wyjąć garnek i przełożyć do niego wyrośnięte ciasto – nie jest to proste, ale łatwiej mi było przełożyć z papieru niż ze ściereczki i mimo, że troszkę opadł to po chwili odbił w górę:) Garnek przykryć i wstawić do piekarnika na ok. 20 min. Po tym czasie zdjąć przykrywkę i dopiekać jeszcze ok 15-30 min (u mnie 30) – do momentu aż skórka będzie złocista i chrupiąca.
Po upieczeniu chleb należy wyjąć z garnka i ostudzić na kratce kuchennej. Satysfakcja gwarantowana:)
Czas przygotowania:
– w sumie oczekiwanie: ok. 14 godzin
– czas, w którym trzeba jakoś zająć się chlebem i włożyć swoją pracę : ok. 10 min – pewnie mniej niż niektórym zajmuje pójście po chleb do sklepu:)
4 komentarze
Klucha
15 lutego, 2013 at 11:00 amWygląda cudownie. Coś czuje nosem wyobraźni, że równie dobrze pachnie :)
Matt
16 lutego, 2013 at 1:39 pmMialem okazje zjesc 2 kromki i co moge powiedziec, szkoda ze tylko dwie!!:) polecam !!
Tom...mmniam
28 lutego, 2013 at 5:32 pmwlaśnie jem go na kolację…pyszny, prawdziwy chleb; taki konkretny – zjesz kromkę i poczujesz, że COŚ zjadłeś:) polecam!
andżelika
15 marca, 2013 at 3:46 pmHa,ha…Ja tez piekłam już dwa razy.Może moj chlebus nie ma takiej pięknej skórki jak Twoj ale też jest pyszniutki a co najważniejsze ma super”zejście”.Niestety nie mialam mąki razowej wiec wykorzystałam kuchenną typu650 i dadałam dwie łyżki otrąb jęczmiennych.Wykorzystałam też podpowiedż mojej kochanej tesciowej i dołożyłam dwa małe ciepłe i zgniecione ziemniaki.Przez to był bardzo pulchniutki,wilgotny i dośc lekki.