Od dłuższego czasu próbuję usiąść i napisać w końcu coś na bloga. Mimo, że noce są dużo łaskawsze dla nas niż za noworodkowych czasów Anielki to wieczorami i tak szybko usypiam. I na siedzenie przy komputerze sił czasem brak. Ale jest fajnie, w domu dalej mamy co jeść, może nie zawsze na takim wypasie jak wcześniej, ale wiem, że będziemy ten czas kiedyś miło wspominać. Co prawda czasem nie wiadomo w co ręce włożyć, a nogi muszą uważać, by nie potknąć się o klocki, które muszą być akurat układane w kuchni na podłodze, ale to nic. Ważne, że jesteśmy razem, tu i teraz. Nie zamieniłabym tego na nic innego.
Ale wracając do przepisu: macie czasem tak, że zjedlibyście coś słodkiego, ale niekoniecznie wiecie co? Ja bardzo często. I zazwyczaj wtedy nie zadowoli mnie żaden baton, ani czekolada, bo mam ochotę na „coś lepszego”. W takiej sytuacji powstały te drożdżówki z powidłami i marcepanem. W szafce miałam jakiś zalegający słoik powideł, w lodówce resztkę marcepanu, więc wymieszałam to z ciastem drożdżowym, zaplotłam i upiekłam. I wyszło lepiej niż dobrze!