Od dziecka uwielbiam jeździć w góry. Nawet wtedy, gdy tak jak teraz nie mogę po nich chodzić. Ale mogę patrzeć, podziwiać i oddychać cudownie świeżym, pachnącym powietrzem. Jeśli kiedyś będziecie na południu Polski odwiedźcie Orawę – wciąż nieskażoną komercją. Kiedy 4 lata temu brałam ślub w Jabłonce, znalezienie noclegów, zespołu weselnego czy sali nie mogło obyć się bez ludzi. Ale bez internetu owszem. Mam tu na myśli fakt, że w sieci nikt się nie reklamował, ale na miejscu każdy wiedział kto czym się zajmuje i kierował nas do odpowiednich osób. Marketingiem do tego stopnia się nie zajmowano, że podczas jednej rozmowy o salę weselną właścicielka na nasze pytanie o menu weselne odpowiedziała, że nie chce jej się gwarzyć i żebyśmy sami sobie przeczytali co jest;)
Nie zmienia to faktu, że region jest naprawdę urokliwy, rześkie powietrze niesamowicie ożywia płuca (moje żyjące w Krakowie to już szczególnie). Jeśli kiedyś tam zawitacie nie spodziewajcie się wielkich turystycznych atrakcji. Wynajmijcie domek pośrodku niczego i cieszcie się naturą. Wejdźcie na Babią Górę, odwiedźcie Zamek Orawski po słowackiej stronie, wpadnijcie zagrzać się na termy, których sporo się w okolicy porobiło i spróbujcie lokalnych przysmaków. Kwaśnica, pierogi z bryndzą, oscypki, bundz, placki po zbójnicku czy haluszki z bryndzą – obok tego nie możecie przejść obojętnie. No i oczywiście jagnięcina i baranina dla tych bardziej mięsożernych.
A kiedy Wam już będzie trochę za ciężko to wpadnijcie do Nowego Targu na lody do Żarneckich na rynku. W tym miejscu lody bananowe nie są zabarwione żółtym barwnikiem, a obsługa przynosi skrzynki bananów na kolejne porcje. Po tak pysznym deserze odwiedźcie absolutnie cudowne Deja Vue, gdzie wypijecie różnego rodzaju smoothie, porządną kawę oraz zjecie pysznego tosta z beszamelem, serem, szynką i jajkiem sadzonym. To miejsce, które bardzo mnie zauroczyło.
Nie ma to jak w górach!
