Pomidorowa to smak mojego dzieciństwa, moja ulubiona zupa zaraz obok ukochanej ogórkowej. Ta dzisiejsza to jej letnie, lekkie wydanie – w sam raz na gorące dni, kiedy trzeba coś zjeść, ale nie chcemy czuć się dodatkowo jeszcze ciężej. W tej wersji nie ma mąki i śmietany, całość miksujemy na krem i podajemy z ryżem, makaronem lub grzankami – tak jak lubicie.
Składniki:
- 2kg pomidorów (lub 1kg i 1 puszka pomidorów lub ew. 2 puszki pomidorów)
- 2 ząbki czosnku
- 1 niewielka cukinia
- 1 średni seler
- 1 mały por (biała część)
- 2 łyżki oliwy + 2 łyżki masła
- 1/2 łyżeczki kurkumy
- 2 łyżeczki cukru
- 1 łyżka octu z jabłek
Do podania:
- świeża bazylia, oregano lub posiekana pietruszka
- ryż lub makaron
Bulion:
- 2 średnie marchewki
- 1/2 selera lub 3-4 łodygi selera naciowego
- liście pora
- 2 ząbki czosnku
- 1 cebula
- 2 liście laurowe
- 3 kulki ziela angielskiego
Przygotowanie:
1. Pomidory sparzyć i obrać ze skórki, selera pokroić w cienkie słupki, cukinię, czosnek i pora w plastry. Na rozgrzanej oliwie z masłem podsmażyć pora, selera, czosnek i cukinię wraz z kurkumą. Po kilku minutach dodać pomidory i gotować bez przykrycia przez ok. 25 minut. Następnie wszystko zmiksować w blenderze.
2. Składniki bulionu zalać 1,2 l wody, dodać 1/2 łyżeczki soli i po zagotowaniu gotować pod przykryciem na małym ogniu przez ok. 30-50 minut. Wyjąć liście pora, czosnek, seler naciowy, liście laurowe i ziele angielskie przed połączeniem ze zmiksowanymi pomidorami.
3. Zmiksowane pomidory wymieszać z bulionem, dodać ocet i cukier. W razie konieczności przyprawić. Podawać z ryżem lub makaronem.
Inne opcje i uwagi:
Do zupy można oczywiście użyć rosołu, jeśli akurat macie; można też ugotować bulion z dodatkiem mięsa. Jeśli chcecie od razu przygotować zupę krem bez podawania osobno makaronu lub ryżu to można do bulionu na początku gotowania dodać 3/4 szklanki ryżu lub np. kaszy i potem całość zmiksować z pomidorami.
Miałam o tym nie pisać, bo parówki nie cieszą się teraz zbyt dobrą passą, ale… Jako dziecko uwielbiałam pomidorową, do której babcia na koniec dodawała cienką parówkę. Parówka oczywiście na koniec lądowała pokrojona w plasterki na moim talerzu. Uwielbiałam to połączenie, więc jeśli macie jakieś dobre parówki i dzieci, to możecie też skorzystać z tego patentu.