Do tego wpisu zbierałam się dość długo, a do samego zrobienia pierogów – jeszcze dłużej. Jakieś dwa lata temu podczas świątecznych przygotowań ubzdurałam sobie, że robienie pierogów to nie moja bajka. Mianowicie ich lepienie, przygotowywanie ciasta, faszerowanie, właściwie wszystko szło mi jakoś pokracznie;) Z czego uśmiał się też mój mąż, zobaczywszy jak w internecie szukam filmików z instrukcją lepienia pierogów – mnie wtedy wcale do śmiechu nie było, tym bardziej, że wydarzenia te miały miejsce na pierwszych Świętach u teściów. Kompromitację pierogową miałam zapewnioną;)
Generalnie jestem cienka, jeśli chodzi o manualne robótki. Do tego stopnia, że ozdoby na torty w postaci kwiatków, itp. robi mój mąż;)
Jednak przyszedł ten czas, że postanowiłam złamać swoją pierogową barierę psychiczną i zrobić coś pysznego. Pogodziłam się z faktem, że nie musi to być piękne – trzeba znać swoje możliwości ;) Przy okazji poszukiwań na ciasto idealne, znalazłam przepis Antoniego Teslara, wybitnego kucharza poprzedniego stulecia. I tak przekonałam się, że nawet ja mogę zrobić pierogi. Ciasto – elastyczne, miękkie, które bardzo dobrze się lepi w pierogi – nawet mi;)
Inspiracja: Antoni Teslar, Kuchnia polsko-francuska
Składniki (ok. 50 sztuk):
– 500g mąki pszennej (najlepiej ją przesiać)
– 2 żółtka
– 1 całe jajko
– 1 łyżeczka soli
– 50g masła (roztopiłam i ostudziłam)
– ok. 200-250 ml wody (użyłam ciepłej)
Przygotowanie:
1. Mąkę wymieszać z masłem, aż powstaną grudki. Jajko z żółtkami roztrzepać, dodać sól i wymieszać z mąką.
2. Następnie stopniowo dodając wodę zagnieść gładkie i elastyczne ciasto.
3. Z ciasta zrobić kulę, włożyć do miski i przykryć folią/ściereczką. Odstawić na 15 minut, by ciasto odpoczęło.
4. Na lekko podsypanym mąką blacie rozwałkowujemy cienko np. 1/3 ciasta (reszta powinna czekać pod przykryciem na swoją kolej, by nie wyschła). Z ciasta wykrawamy kółka (np. za pomocą ostrej szklanki), nadziewamy farszem (im więcej tym lepiej) i zlepiamy brzegi. Odkładamy na deseczkę podsypaną delikatnie mąką i gotujemy potem w osolonej wodzie (czas gotowania ok. 2-3 minuty od czasu wypłynięcia, w zależności od farszu i preferencji co do stopnia miękkości ciasta – najlepiej spróbować po prostu).
Pierogi można mrozić (przed ugotowaniem lub tylko po lekkim ich podgotowaniu – np. przez minutę). Należy je wówczas mrozić partiami, rozłożone luźno obok siebie na tackach, tak by się nie posklejały. Zamrożone pierogi można przesypać do woreczka na mrożonki. Należy pamiętać, że czas gotowania zamrożonych pierogów się wydłuża.
Zachęcam w takim razie do wyboru ulubionego farszu i zrobienia własnych pierogów!:)