Jakby to ująć… Powiem szczerze – nie podejrzewałam się jakoś nigdy o to, że z własnej woli będę jadła owsiankę. Ewentualnie od czasu do czasu mleko z płatkami i starczy. No bo raczej należę do śniadaniowych kanapkowców i mleczne zupki generalnie rzadko do mnie przemawiały. Jednak jakoś ostatnio w mojej głowie coraz częściej spotykałam słowo „owsianka”, aż w końcu się przełamałam, bieguny mi się odwróciły i polubiłam zjadanie jej na śniadanie.
Są różne metody przygotowywania owsianki, niektórzy zalewają płatki na noc i zjadają rano, inni gotują w wodzie, po czym zalewają chłodnym mlekiem. Inni (tak jak ja niekiedy) wieczorem zazwyczaj jeszcze nie wiedzą, co będą chcieli jeść rano – dla nich wybrałam metodę porannego gotowania płatków – nie używam tych błyskawicznych, tylko zwykłych. Dodatki zależą od Waszej fantazji, ja poniżej podaję jedną z moich wersji:) Siemię lniane używam tu wyłącznie ze względu na właściwości zdrowotne – na smak ono zbytnio nie wpływa, jedynie co, to na konsystencję – jest bardziej kisielowa.
Składniki na 2 osoby:
– 1 szklanka płatków owsianych (250 ml)
– 1,5 szklanki mleka (375 ml) – jeśli owsianka będzie dla Was za gęsta to dodajcie jeszcze trochę mleka
– 1 łyżka siemienia lnianego
– 1 łyżeczka przyprawy do piernika lub mieszanki imbiru, cynamonu, gałki muszkatołowej
– 3 łyżki miodu
– 1/4 łyżeczki soli
Dodatki:
– 2 małe banany
– 2 łyżki suszonej żurawiny
– 1 łyżka posiekanych orzechów laskowych i/lub migdałów
– opcjonalnie: 2 łyżeczki wiórków kokosowych, odrobina chilli
Przygotowanie:
1. Płatki zalewamy mlekiem, dodajemy sól, przyprawę piernikową i siemię lniane. Gotujemy na średnim ogniu przez ok. 10 – 15 minut, aż płatki zmiękną. Od czasu do czasu mieszamy, uważając żeby nasza owsianka się nie przypaliła, w razie potrzeby zmniejszamy ogień.
2. Dodajemy miód i ewentualnie jeszcze trochę mleka – do otrzymania pożądanej konsystencji.
3. Owsiankę wlewamy do miseczek, na wierzchu układamy plasterki bananów, posypujemy żurawiną, orzechami i wiórkami kokosowymi.