Pod koniec zeszłego roku pisałam Wam o tym jak wybrać robota kuchennego. Komu lepiej sprawdzi się Thermomix, a komu bardziej przyda się rozbudowany robot planetarny (z funkcją gotowania lub bez). Nie jestem zwolennikiem jedynego słusznego rozwiązania w tym temacie, bo wiem, że każdy ma inne potrzeby i lubi gotować w inny sposób, dlatego najważniejsze żeby samemu siebie poznać w tej kwestii. O robotach planetarnych, jego zaletach i wadach było już w pierwszej części, więc dziś zajmiemy się Thermomixami.
Czym w ogóle jest Thermomix?
To urządzenie gotujące, w którym można też miksować, blendować, gotować na parze, ubijać, mieszać, emulgować, mielić, siekać czy wyrabiać ciasto (według mnie ta ostatnia funkcja z małą gwiazdką, ale o tym później). Silnik ma 500W, waga prawie 8kg, wymiary: wysokość 34,1cm, szerokość 32,6cm, głębokość 32,6cm (model TM5), pojemność misy 2,2l. Więcej informacji znajdziecie na stronie producenta albo w instrukcji obsługi. Cena: 4800zł – 5200zł (w zależności, co kupujecie w pakiecie).
Dla kogo multicookery, czyli co ma Thermomix czego nie ma zwykły robot planetarny?
To co jest dla większości osób ogromną zaletą (dla niektórych wadą) Thermomixa to jego automatyzacja. Można nie potrafić w ogóle gotować, włączyć Thermomix i wykonywać po prostu jego polecenia żeby ugotować konkretne danie. Myślę, że z tej funkcji chętnie korzystałyby osoby początkujące w gotowaniu, ale nie tylko. Jeśli się spieszysz, nie masz czasu obmyślać przepisów lub po prostu nie chce Ci się w danym momencie na tym skupiać, to po prostu idziesz po kolei za wskazówkami Thermomixa i tyle.
Thermomix ma specjalną bazę przepisów Cookidoo – myślę, że jest to genialne narzędzie. Przepisy macie dostępne od razu na swoim Thermomixie (można też korzystać z nich online na telefonie czy laptopie), możecie przygotować tam sobie menu i wygenerować automatycznie listę zakupów. Przepis wysyłacie na Thermomix, a ten automatycznie dostosuje już czas i temperaturę gotowania (można też przejść na tryb manualny). Część przepisów jest bezpłatna, ale można wykupić też abonament.
Tak naprawdę to na tym mogłabym skończyć mój opis, bo wydaje mi się, że jeśli ktoś jest fanem takiej kuchennej automatyzacji to robot planetarny niekoniecznie będzie dla niego. Tutaj faktycznie firma wpadła na fantastyczny pomysł, że opracowała cały proces gotowania od momentu planowania do zakupów, co znacznie go ułatwia i przyspiesza. Dla mnie jest to jedna z najważniejszych zalet Thermomixa. Niby listy zakupowe można sobie generować w innych aplikacjach itd., ale bądźmy szczerzy – jeśli ma się pod ręką przepisy dedykowane na Thermomix, z których bez problemu można zrobić listę zakupów to jestem pewna, że przynajmniej na początku korzysta się tylko z tej bazy.
Niektóre multicookery mają też funkcję opóźnionego startu – fajna sprawa jeśli chcemy mieć odgrzaną zupę czy inne danie o konkretnej godzinie (pytanie tylko, ile taka zupa wcześniej będzie siedzieć w tym urządzeniu, żeby się nie popsuła przed odgrzaniem).
W Thermomixie od razu macie wagę (do 3kg) z funkcją tarowania. Kluczowa sprawa i naprawdę nie rozumiem, czemu nie ma jej w moim robocie kuchennym. Oczywiście nie jest to problem położyć misę od robota na wadze, ale jednak przy cenach tych sprzętów tak podstawowa funkcja powinna być dostępna.
Kolejnym plusem jest możliwość zabrania Thermomixa na wyjazdy. Jest on dość kompaktowy i bez problemu można z nim gdzieś pojechać. Raczej nie wyobrażam sobie tachania ze sobą robota kuchennego z jednak sporą ilością przystawek.
Zupa krem przygotowywana jest w jednym naczyniu. W misie gotujemy zupę, a potem ją miksujemy. Nie potrzebujemy do tego blendera.
Za co można nie polubić Thermomixa?
Kompaktowość, która jest plusem pod kątem wyjazdów jest minusem jeśli chodzi o przygotowywanie potraw. Pojemność misy to tylko 2,2l. Trzeba o tym pamiętać, bo jeśli gotujecie większe ilości zupy czy w ogóle dla większej ilości osób, to ciężko będzie się zmieścić w tej pojemności. Moja zupa zawsze zajmuje więcej miejsca niż 2l, a gdy ubijam białka w 6l misie w swoim robocie to piana zajmuje zawsze ponad połowę objętości misy. Gdyby Thermomix miał dostępne alternatywne większe rozmiary to byłby prawie ideałem.
I znów to co jest dla niektórych plusem, czyli wszystkie urządzenia w jednym, bez zbędnych przystawek, może stać się minusem. Thermomix to jedna misa. Podczas gotowania zupy nie użyjecie go do innych celów, bo musielibyście przelać zupę do innego naczynia, żeby użyć misę. Alternatywna opcja to dokupienie drugiej misy.
Wyrabianie ciasta. Pisałam wyżej o tej funkcji, że jest z gwiazdką. Teoretycznie możecie sobie wyrobić w Thermomixie ciasto drożdżowe czy chleb. Ale jeśli jesteście chlebowymi maniakami to zwrócicie uwagę, że ciasto wyrabiane jest za pomocą noży, a nie haka do zagniatania, co ma wpływ na jego strukturę, itd. Jeśli jednak nie doktoryzujecie się zbytnio w temacie, tylko chcecie sobie czasem zagnieść ciasto na drożdżówki czy bułki to według mnie nie ma problemu – bo wyjdzie i będzie Wam smakowało, a w końcu o to właśnie chodzi. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że czyszczenie nożyków po wyrabianiu ciasta na chleb o rzadkiej konsystencji może nie być zbytnio przyjemne.
Słaby podgląd. Niby widać co się dzieje w Thermomixie przez dziurkę z góry, ale ja np. lubię dokładnie widzieć co się dzieje w robocie, blenderze czy malakserze, żeby móc kontrolować proces blendowania, miksowania czy wyrabiania ciasta.
A Wy z czego korzystacie lub chcielibyście korzystać?
Tak jak Wam pisałam, ja używam robota planetarnego i po prostu go uwielbiam, ale wiem, że dla każdego coś innego może się sprawdzać, także dajcie znać koniecznie! Mąż mojej koleżanki, u której robiłam zdjęcia Thermomixa powiedział, że odkąd go mają to jego żona w końcu odnalazła się w kuchni ;) Także wiecie, grunt to dobrze rozpoznać swoje potrzeby.