Pewnego wieczora naznosiłam sobie na fotel ulubione książki kucharskie i zaczęłam je przeglądać. Nie po to, by akurat coś ugotować, ale dlatego, że mnie to naprawdę bardzo odpręża. W mojej głowie w międzyczasie powstają różne pomysły i czasem mam ochotę wypróbować któryś z nich w najbliższym czasie. Tym razem, po raz setny przeglądałam „Ziarno” Dominiki Wójciak, które absolutnie uwielbiam. Mój wzrok zatrzymał się na dłużej przy burgerach z komosy ryżowej, brokuła i botwinki. Problem był taki, że tych dwóch ostatnich składników nie miałam. Ale za to miałam kalafior i szpinak. I tak oto z przepisu, który miałam zrobić kropka w kropkę jak autorka, powstało coś zupełnie nowego: pieczone burgery z komosy ryżowej, kalafiora i szpinaku. Jeśli nie macie komosy, to użyjcie innej kaszy np. kuskusu albo jaglanej czy też pęczaku ugotowanego na sypko. Przeczytaj całość
szpinak
Ten obiad powstał z wielkiego przypadku. Zamierzałam zrobić kaszotto z pieczonymi burakami z książki Moniki Waleckiej „Opowiadania drewnianego stołu”. Niestety okazało się, że kaszy w domu nie ma, a pieczone buraki, hmm… nie przeżyły do dnia, w którym miały grać główną rolę na obiedzie. Wykorzystałam więc to, co było w domu – ziarno orkiszu jako bazę i zielone warzywa – trochę cukinii, szpinaku i strączki świeżego groszku oraz bryndzę kupioną na targu. Wyszło z tego pyszne, zdrowe i sycące danie w kolorach wiosny. Jeśli nie macie w domu orkiszu, to możecie użyć np. kaszy pęczak lub po prostu zrobić klasyczne risotto jako bazę. Przeczytaj całość
Ostatnio szaleję w temacie soków i koktajli wszelkiego rodzaju. W zależności od tego, co mam akurat kupione wyczarowuję warzywne soki, owocowe smoothie czy mieszane musy na mlekach roślinnych. Możliwości jest nieskończenie wiele, tym bardziej, że zaraz zaczną wchodzić sezonowe warzywa i owoce, więc pole do popisu jest!
Dzisiaj propozycja, którą możecie przygotować na kilka sposobów. Najładniej wygląda warstwowo, a najlepiej smakuje, gdy całość wymieszamy – słodkie banany, kwaskowate maliny i neutralny szpinak. To wszystko na bazie mleka orkiszowego (można zastąpić innym lubianym mlekiem). Dzięki dodatkowi nasion chia uzyskujemy dość gęsty, zdrowy deser i łatwo też ułożyć go warstwami, ale jeśli Wam na tym nie zależy, możecie dać mniej tych nasionek lub zupełnie pominąć. Jak wolicie. Dorzuciłam też kurkumę i sproszkowany zielony mix (spirulina, chlorella, młody jęczmień, młoda pszenica) – dla wyglądu i zdrowotności, aczkolwiek nie jest to konieczne.
Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami, a ja nie miałam zbytnio możliwości testowania wcześniej na bloga tradycyjnych przepisów. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i skorzystacie chętnie ze starych przepisów (np. na pyszny biały barszcz lub na mazurka z solonym karmelem). A dla tych bardziej zabieganych mam dziś przepis na szybką i przepyszną zupę krem. Jest cała zielona (jak wiosna!) i lekka. Ponadto, jeśli podacie ją np. z prażonym słonecznikiem i fetą, może stać się elegancką alternatywą dla tradycyjnych zup na wielkanocny stół.
Szybki makaron z krewetkami, szpinakiem i marchewkowymi wstążkami
Opublikowano: 8 stycznia, 2016Postanowiłam dziś zawalczyć ze sobą i zamiast przepisu na ciasto lub chleb, będzie bardzo szybki obiad. Nie wiem czemu tak jest, ale nawet przeglądając nowe czy stare książki kucharskie zawsze najbardziej interesują mnie wypieki, a dopiero w drugiej kolejności zauważam inne ciekawe przepisy. No tak już mam, a czytelnicy bloga pewnie wiedzieli o tym, jeszcze zanim ja sama sobie to uświadomiłam. Także już się poprawiam i dziś proponuję Wam obiad, którego przygotowanie trwa tyle, ile gotowanie makaronu. Jest zdrowo, kolorowo i efektownie. Śmiało możecie takie danie przygotować na romantyczną kolację (kto lubi Walentynki, niech zapamięta). Poza tym zamiast większej ilości makaronu, mamy tu marchewkowe wstążki, które częściowo nam go zastępują, dzięki czemu zjecie trochę więcej warzyw;) Przeczytaj całość
Zastanawiacie się czy to nie pomyłka może? Sok z sałaty?! Jak najbardziej, wszystko w porządku! W zasadzie to się dziwię czemu dopiero teraz na to wpadłam. Bo sałata zdrowa jest i powinno się jej jeść sporo, a ja akurat z tym mam problem. I zawsze zjem kilka liści, ewentualnie sałatkę jakąś, a potem reszta główki leży sobie biednie w lodówce i czeka aż ją zjemy. Przeczytaj całość